polski / english

OLO WALICKI KASZEBE II

 

01
Karmiczne długi / Grzegorz Nawrocki
 
nie wiem dlaczego jestem taki nerwowy
stoję na przystanku, roztrzęsiony, spocony
autobus spóźniony, po co biegłem jak głupi
dzień będzie długi, 
dzień będzie długi
 
wiem w mojej pracy nikt mnie nie lubi
karmiczne długi będę spłacać dzień cały
żadnej pochwały, nic tylko uciec w Bieszczady
jestem za słaby
jestem za słaby

Boże dlaczego jestem taki nerwowy
poranek piękny a ja taki spięty
chyba zapomniałem wyłączyć kuchenkę
zaraz tu zejdę
zaraz tu zejdę

może to jakaś choroba psychiczna
dręczy mą duszę, dziedziczna skaza
volksdeutcha zdrada, piaśnickie krzyże
tego uczucia
nic nie opisze

czekam na autobus już minut trzydzieści
dziewczynę blond pieści chłopak z pryszczami
a ja z kotami w domu się pieszczę
oprócz tych zwierząt
nikt mnie już nie chce
oprócz tych zwierząt
nikt mnie już nie chce

stoję na przystanku i liczę oddechy 
przeklęte mewy żrą mokry chleb
Jezu dlaczego jestem taki spięty
poranek piękny
wiatr suszy łzy

02
Salamon / Maciek Salamon

Był taki czas,
zabiły serca dwa,
choć nie chciał nikt by stało się to co,
miało się stać

Gwieździsta noc,
w ciemności ty i ja
tak by nas nie zobaczył w nocy nikt,
kto widzieć chciał

Ja tak bardzo bardzo kocham cię,
choć na to nie wygląda,
Chciałbym spędzić z tobą jeden dzień,
a może dwa

Na podwórku został straszny syf,
kto go posprząta,
wiem, że ty pomożesz dzisiaj mi,
bo ja tak chcę...

Nie minął rok 
i okazało się,
że każdy nowy dzień wyzwaniem jest 
nad miarę sił

Uczucie trwa
rozumiem ty i ja,
kto nie poświęci nawet trochę się
zostanie sam

Ja tak bardzo bardzo kocham cię,
choć na to nie wygląda,
Chciałbym spędzić z tobą jeden dzień,
a może dwa

Na podwórku został straszny syf,
kto go posprząta,
wiem, że ty pomożesz dzisiaj mi,
bo ja tak uuu u

Był taki czas,
zabiły serca dwa,
choć nie chciał nikt by stało się to co,
miało się stać

Gwieździsta noc,
w ciemności ty i ja
tak by nas nie zobaczył w nocy nikt,
kto widzieć chciał

Ja tak bardzo bardzo kocham cię,
choć na to nie wygląda,
Chciałbym spędzić z tobą jeden dzień,
a może dwa

Na podwórku został straszny syf,
kto go posprząta,
wiem, że ty pomożesz dzisiaj mi,
bo ja tak uuu u

bo ja bo ja bo ja
bo ja bo ja bo ja
bo ja bo ja bo ja
bo ja bo ja bo ja
bo ja bo ja bo ja
bo ja bo ja bo ja
bo ja tak chcę bo ja
bo ja bo ja bo ja

03
Las / Dorota Masłowska

Zajmie mi to dzień 
Zajmie nawet dwa
Zajmie mi to rok
Może wiele lat 

Któregoś dnia gdy będę miała czas
wezmę reklamówkę i posprzątam cały las.  
Posprzątam las. 

Wszystkie butelki po hoop coli i fancie 
chusteczki higieniczne stare gacie 
Wyzbieram tak 
że nie zostanie ślad.  

Pralki lodówki reaktory atomowe
karoserie aut. Obcięte głowy. 
Powieszone psy i martwe koty
puszki po mielonce i rozbite samoloty 

Ooooo! Przyda się większy worek 
nie zmieszczą się już te stare indianki 
co w miniówach po złej drodze
chodzą nawet w niepogodzie

Zajmie mi to dzień 
Zajmie nawet dwa
Zajmie mi to rok
Może wiele lat 

Ale gdy skończę zatańczę bez tchu 
na mchu w paprociach
przypełzną zaskrońce
wiewiórki zagrają dla mnie na orzechach
mądre liski na wąsach

sarny przyniosą mi w chrapach jagody
żuki krople rosy w rączkach 

ucztą onieśmielona
jak frędzle serwety 
będę zaplatać promienie słońca


04
KONTRABAS / Tymon Tymański

Jestem jazzowym kontrabasistą.
Ukończyłem Instytut Jazzu
Wyższej Szkoly Muzycznej w Katowicach.
Na moim dyplomowym egzaminie
zagrałem solo w "Giant Steps" 
sześćdziesięcioczwórkami.

Cóż z tego, skoro zagłuszył mnie perkusista.

Ojciec był lubianym kontratubistą
w Orkiestrze Dętej kopalni "Gustaw". 
Działo się to w Zabrzu, a w Zabrzu - 
sami wiecie - lepiej mieć co robić.
Mówił do mnie: "Kiedyś wyrośniesz na duże chłopisko.
Zawsze chciałem grać na kontrabasie, 
ale miałem za krótkie palce.
Synu - w imię ojca i matki - 
zostaniesz wziętym kontrabasistą!”.

KONTRABAS TO KŁOPOTÓW MOC
I NIE WIEM JAK DŁUŻEJ NOSIĆ GO
KONTRABAS TO JAZZOWY KRZYŻ
I NIE MAM SIŁY Z NIM PRZEZ ŻYCIE IŚĆ

W szkole nie było jakoś szczególnie źle. 
Trochę się ze mnie śmiali, ale bardziej dokuczali 
małemu garbusowi na suzafonie.
Skończyłem podstawówkę i liceum, 
postanawiając iść na studia.
Przez egzamin przeszedłem jak burza,
grając "Dla Elizy", arco.
Do mistrzostwa opanowałem ów diabelski tryl.
Sześćdziesięcioczwórkami.

Odtąd na roku miałem dziesięciu
pryszczatych kumpli kontrabasistów.
Marzyliśmy, żeby kiedyś zagrać
w jazzowej orkiestrze Wyntona Marsalisa.
Albo przynajmniej załapać się 
do muzycznej roboty na statku,
gdzieś pomiędzy Barbados a Karaibami.
Po czwartym roku wszyscy kumple
przerzucili się na basówki i znaleźli angaż.
A ja zostałem sam - jak palec w tyłku!
Sześćdziesięcioczwórkami.


Kontrabas to moje jarzmo i jazzowy krzyż.
Ja wiem, że Jezus miał gorzej, 
bo mnie przynajmniej nie biją.
Ale, sami wiecie - lekko nie jest.
Wytykają mnie ciągle palcami i mówią:
"Popatrz, jakie ten pan ma duże, duże skrzypce!"
Ale najgorsze jest to, że wciąż nie ma dżobów!!!

KONTRABAS TO KŁOPOTÓW MOC
I NIE MAM SIŁY DŁUŻEJ NOSIĆ GO
KONTRABAS TO JAZZOWY KRZYŻ
I JAK TU DALEJ Z NIM PRZEZ ŻYCIE IŚĆ?

KONTRABAS TO KŁOPOTÓW MOC
I NIE WIEM JAK DŁUŻEJ NOSIĆ GO
KONTRABAS TO JAZZOWY KRZYŻ
I NIE MAM SIŁY Z NIM PRZEZ ŻYCIE IŚĆ… 

06
Kszila / Ania Lasocka

śpiewamy też o kopalniach, kopalniach żwiru
o kraterach wypełnionych szybkim piaskiem
o tym, że kiedyś część żwiru była w morzu, a część była w niebie,
trzecia część żwiru była w ogniu,
a czwarta część zakleszczyła się między tankowcami z ciężką wodą
ale tylko na chwilę

jesteśmy ratunkowym orszakiem konnym, ale bez koni
nosimy odbiorniki nazębne dla dorosłych
kiedy nasze aparaty odbierają ważną wiadomość, lekko krwawią nam dziąsła

pa pa   pa pa....

odebraliśmy ostatnio taką ważną wiadomość
o dwunastu tysiącach ukrytych magazynów
ze spragnionymi zabawy embrionami i z wodą pitną
wodę pitną uwolniliśmy w polodowcowych fałdach 
embriony uwolniliśmy pod sosnami, w ciepłym mchu, nakarmiliśmy je kszilą

pa pa   pa pa....

nie zatrzymujemy się, bo nie mamy stóp na których można stanąć
nie, nie mamy twarzy, które ktoś mógłby głaskać pieszczotliwie rano



07
SŁONE PRZYMORZE / Wojciech Lopez Stamm

U zarania mego świata,
Gdym patrzył w niebo, 
nie było automata.

Samolot z nad lotniska 
jak wielka mewa wzlatał,
nie było automata.
Przez szklankę’m patrzył,
u zarania mego świata.
Nie było automata.
Gdym się urodził,
gdy świat urodził. 
I świat by pęknął 
chyba. I ból 
był, i strach 
jak teraz.
Zmierzch zapada, 
noc zapada,
słońce pożera wielka ciemna 
ryba.
U zarania mego świata 
nie było automata, 
- lecz co ja mówię?
Automat stał na peronie,
złotówki pożerał aluminiowe, 
na początku mego
świata.
Rosła sałata
I starach na wróble stał, 
i Herman, sąsiad drzewo rąbał. 
I jest, i nie ma 
tego świata. 
Szeroką ulicą 
samochody jadą 
jak kiedyś,
i klakson któryś 
włączy 
trata ta ta.

I teraz, gdym już duży 
i tęgim jestem chwatem, 
uśmiecham się, 
bo jestem automatem.


09

TONI / Gaba Kulka

kiedy już nie było tu nikogo
zdjął z siebie strój zmęczonych stóp
w hotelowej wannie rzeki szum
uda w łuskach splotły się w ogon

pół na pół i jej i mój
zanurzony w ciemnej toni

bury błysk słodkowodnych oczu
nie zmyli mnie ciepłota rąk
rano pod pościelą drobny piach
naniesiony z głębinowych snów

pół na pół i jej i mój
zanurzony w ciemnej toni

 

OLO WALICKI KASZËBË

teksty utworów
w języku kaszubskim
wraz z tłumaczeniami

autorka: DAMROKA KWIDZIŃSKA

Wanożnicë

Znowu je pół czwiorti z rena
Jak wiedno ostatnim czasa, ni moga spac
Dlôcze tak sa stało?
Wiedno mie cos taczégo sa przëtrôfiô
To nie je tak, że jô chca lëcho
to wiedno je tak, że to sa obrócywô w jinszą starna, niżle jô chca

Tak po prôwdze wszëtko bë bëło jinaczi, leno chto wiedzôł, że bënë Ce, taczi diôcheł sedzy
A jô chca jic wszadze, leno kol Ce
kol jego...
ë co mie z nego wszetczégo wëlazło?

Czasa mie sa wëdôwô, że pochôdóm z jinszëch placów
Z taczich - co ju dôwno są zabëté...
Czasa mie sa wëdôwô, że móm ju przeszłé za wiele stegnów, w szukanim miłotë, o jaczi ju nicht nie pamiatô

Jak wiele dargów, ë jak wiele czilométrów mómë ju przeszłé..
a nigdë żesmë sa nie zatrzimelë
tak jak wszetczé naje nôdzeje - nigdë nie staniemë!
a wszëtko miało bëc taczé powiôstkowé.

Leno zmusziwają naju do biôtczi, ë kożden, po prôwdze nawetka nen nôbarżi czësti
w chtërnym krew stolemowô sa gotëje,
chwôcy za barń..
Póczi jesz cos żëje, ë w kuńcu wëbawiony mdze zôpadłi zómk...
doch o to jidze

Czasa mie sa wëdôwô...

Ju zmarachowóny je moje serce, dësza...
Czasa mëszla, że wszëtko co jô mia nôbëlniészégo
Ostało dôwno ju skażony, zasztëkóny
A czedë béł nen snôżi czas,
Czede dësza spiéwa a serce jaż scëskało ze szczescégo,
to wiedno sa nalazł taczi, co...
Nie rozmieja dlôcze tak sa dzeje...

 

Wędrowcy

Znowu jest wpół do czwartej rano,
Tak jak ostatnio, nie mogę spać.
Dlaczego tak się dzieje?
Tylko mnie coś takiego się przytrafia..
To nie jest tak, że chcę źle.
To zawsze obraca się w inną stronę, niż chcę.

Tak naprawdę, wszystko byłoby inaczej,

ale kto wiedział, że w tobie taki diabeł siedzi..
A ja chciałam iść wszędzie, tylko obok ciebie.
Obok niego..
I co mi z tego wszystkiego wyszło?

Czasem mam wrażenie, że pochodzę z innych miejsc
Takich, co już dawno zostały zapomniane..
Czasem mam wrażenie, że przeszłam zbyt wiele ścieżek,
Szukając miłości, o której już nikt nie pamięta

Jak wiele dróg i jak wiele kilometrów przebyliśmy..
A nigdy się nie zatrzymaliśmy.
Tak, jak wszystkie nasze nadzieje - nigdy nie ustaniemy!
A wszystko miało być takie bajeczne.

Ale zmuszają nas do walki i każdy, nawet ten najczystszy,
W którym krew stolemowa się gotuje,
Chwyci za broń.
Dopóki coś jeszcze żyje.. i w końcu wybawiony będzie zapadły zamek..
Przecież o to chodzi.

Czasem mam wrażenie..

Już zmęczone jest moje serce, dusza..
Czasem myślę, że wszystko co miałam najlepszego
Zostało dawno już skażone, zamknięte.
A kiedy był ten piękny czas,
Kiedy dusza śpiewała, a serce aż ściskało ze szczęścia,
To zawsze znalazł się taki, co..
Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje...

 

*******

Czas Ca goni

Czas Ca goni...
Żëcé - w nas!

Jeden dzéń przëlecôł jak,
jak cziles lôt obëło..
Ona-dała wszëtko, on - ji nick...

On sa smiôł, lumprowôł sa wcyg, ona lazła raza z nim
Chtos ja widzôł z rena, lecho wëzdrzi..

On wiernotë nie chowôł,
wcyg na nią gorził, nie zdrzôł na ji bolescë, nie lëdôł ji..

Terô wiém, dërnota ta, nalazła w kuńcu jig?..
Corôz gorzi bëło, ostôł sóm...
nazôd do swi chëczë, nalôzł ja....

To béł dzéń, czë nim uzdrzôł sa,
Ona zamkła oczë swé...
Poszła tam gdze letko, badze żëc..
Ostawiła wszëtko, raza z nim..

Dopiérze terô po czase obôcził że je,
bez ni, nick ju niewôrtny..
Ona - żëje.....
Nowé żëcé mô....

Czas Ca goni...
Żëcé - w nas!

 

Czas Cię pogania

Czas Cię pogania..
Życie w nas!

Jeden dzień, przeminął jak kilka lat
Ona, dała wszystko, on jej - nic.
On się śmiał, wciąż balował
Ona - chodziła wszędzie za nim
Ktoś widział ją o poranku, źle wyglądała.
On niewierny,
Ciągle się na nią złościł
Nie zwracał na nią uwagi,
Nie kochał, zwyczajnie.
Teraz wiem - jego głupota
W końcu go dopadła
Było coraz gorzej, w końcu został sam.
Wrócił do swojego domu, gdzie ją znalazł
I to w ten dzień, zanim się obejrzał,
Ona zamknęła swoje oczy..
Poszła tam, gdzie łatwiej będzie się żyło..
Zostawiła wszystko, razem z nim..
Dopiero teraz zobaczył, że bez niej, nie jest nic wart.
Ona-żyje..
Nowe życie ma..

Czas Cię pogania
Życie w nas!

 

*******

Wiedno Të

Wiedno Të...
Wiedno Të, czasa tak bokadno trza,
wszëtko nazôd widzec zôs..
czë wëbawia czedës sa, chto wié

On béł jak spików snôżi kwiat,
ë wszetko sparłączoné z nim
Jak Bosczi obrôzk widza go,
Nim polózł w dôl...

Wiedno Të...
Dopust nie zabôczi mie,
Trza skuńczëc ju biótkowac sa,
Dargo mojô pozwól zabëc go...

Całi swiat zdrzôł jak ledóm Ce,
Nicht mie nie gôdôł lëchi je...
Dopiérze terô moga podniesc sa...

Nicht nie dôł szansë mie,
otemknąc sa....
Zmaczoné serce mojé, nie sromac sa,
nie sromac sa...

Nicht nie dôł szansë mie,
otemknąc sa....
Zmaczonô dësza mojô, weżużkôj sa,
weżużkôj sa, weżużkôj sa...

Wiedno Të..
lëchą dargą cażko jisc..
rozmajice z Tobą je...
strzemia wszetko tak jak Të..
Jak Të...

On beł jak spików snôżi kwiat,
ë wszetko sparłączoné z nim..
Jak Bosczi obrôzk widza go...

 

Zawsze Ty

Zawsze Ty.
Czasem tak niewiele potrzeba, by wszystko powróciło
Czy kiedyś się od tego uwolnię?
Kto wie.
On był, jak snów najpiękniejszy kwiat,
I wszystko co z nim związane.
Jak boski obrazek-widzę go.
nim sobie poszedł.

Zawsze Ty.
Mój los o mnie nie zapomina.
Musze skończyć już tą walkę
Moja drogo, pozwól mi go zapomnieć.
Cały świat patrzył, jak Cię kocham!
Nikt mi nie powiedział, że jesteś zły.
Dopiero teraz mogę się podnieść.

Nikt nie dał mi szansy się otworzyć,
Zmęczone serce moje, nie wstydź się.
Nie wstydź się, bo.
Nikt nie dał mi szansy się otworzyć,
Zmęczona duszo, wyśpij się.
Wyśpij się.

Zawsze Ty.
Złą drogą, ciężko iść
A z Tobą jest różnie
Wytrzymam wszystko, jak Ty.
Jak Ty.
On był, jak snów najpiękniejszy kwiat,
I wszystko co z nim związane.
Jak boski obrazek-widzę go.

 

*******

Zemia Mojô

Wiedno żëjesz we mie zemia mojô,
kożden oddech twój - mojim je...
chca spaczëc spokójno, w Twojich rakach nôlubotniészich...

Szczescé chodzëc po Twojich grzëpach,
ë wszëtko jednym je mojim cela..
Czedë przindze w kuńcu nen dzéń...
Przëjmij mie do se, jak swojé dzecko, na wiedno...

 

Ziemio moja

Ciągle żyjesz we mnie, ziemio moja,
Każdy Twój oddech - moim jest oddechem
Chcę spocząć spokojnie.
W Twoich dłoniach, najukochańszych.

Szczęściem jest, przemierzać Twe wzgórza,
Wszystko co robię, cel ma jedyny
Kiedy nadejdzie ten dzień.
Przyjmij mnie do siebie, jak swoje dziecko.
Na zawsze.

 

*******

Przëchôdóm do Ce

Przëchôdóm do Ce dzys,
przëchôdóm rzeknąc Cë...
Bo jô chca, jô bë chca..
bëc - żëcé miec...

Rzeknij mie Twojé miono,
Ostôw lëchosc za nama
Trzëm wiedno mie za raka
Bez żëcé puńdzemë raza...

 

Przychodzę do Ciebie

Przychodzę dziś do Ciebie.
Przychodzę, by Ci powiedzieć.
Bo chciałabym.
Ja, chcę być. Prawdziwe życie mieć!

Powiedz mi, jak masz na imię
To co złe, zostaw za nami
Już zawsze trzymaj mnie za rękę
Przez życie, pójdziemy razem

*******

Tatczëzna

Pëszny, bëlny, lubotny,
Snôżi, czëłi, miodny.
Kaszëbë!

Ojczyzna

Dumny, dobry, ukochany,
Piękny, czuły, miodny.
Kaszuby!

 

 

© Olo Walicki 2010 / design: Marcin Lagocki / performance: NetAs.pl